O tym, że coraz częściej sprawy załatwiamy za pośrednictwem nowoczesnej techniki, nie muszę nikogo przekonywać. A co gdybym Wam powiedziała, że szwedzki „podpis elektroniczny” może służyć do wszystkiego?
Jest coś takiego w Szwecji właśnie jak elektroniczny dokument tożsamości, nazywa się to BankID. Zakłada się to ustrojstwo przez swoją stronę w banku. Wszystko elektronicznie, ale jak ktoś bardzo lubi chodzić, to można też w oddziale. Trza potwierdzić kodami z wcześniej otrzymanego do konta tokenem. A w oddziale swoją osobistą gębusią i dowodem tożsamości. BankID można mieć w wersji mobilnej, na telefonie lub w wersji zwykłej, na komputerze. Każdorazowo trzeba wbijać kod i potwierdzać, że my to my, za pośrednictwem pinu, który sami nadajemy przy zakładaniu.
Mając już ten sprytny BankID można robić wszystko. Dosłownie. Można zalogować się na swoje konto do skarbówki, wysłać PIT, podpisać umowę na telefoniczny abonament, wypożyczyć auto, zapisać się na kurs, wnioskować o zasiłek czy mieszkanie, wziąć kredyt, raty, logować się na swoje konta bankowe, zapisać się do biblioteki, potwierdzić tożsamość przy odbiorze przesyłki, potwierdzić każdy przelew, w tym swish i potwierdzić tożsamość w każdym wymaganym miejscu etc. Generalnie taki dokument daje nam nieograniczone pole manewru w sieci, ale również poza nią i możemy za jego pośrednictwem zrobić wiele, bez wychodzenia z domu lub nawet więcej, podczas wychodzenia z domu, czyli na przykład w trakcie podróży.
Szalenie ułatwia życie, szczególnie jeśli chodzi o sprawy urzędowe i bankowe. I tak, wiem, zaraz pojawiają się wątpliwości, ale uwierzcie mi, też je miałam. Do czasu, kiedy okazało się, że mogę wysłać PIT w 5 minut. Aplikacja obwarowana jest srogimi zabezpieczeniami i jeśli nie machacie telefonem w metrze na prawo i lewo wbijając kody, to nikt nie zaloguje się tam za Was.
Warto też wspomnieć o aplikacji nazywającej się Swish. Jest to apka służąca do przelewów błyskawicznych. I nie trzeba podawać numeru konta. Do osobistego swisha jest przypisany Twój numer telefonu. Jeśli wysyłasz komuś przelew, wbijasz jego numer lub wybierasz z książki telefonicznej, wpisujesz kwotę, potwierdzasz MobilBankID i już! Przelew doszedł na konto odbiorcy, również powiązane z numerem telefonu. Idealne rozwiązanie na wyjścia ze znajomymi, wspólne lunche i drinkowanie. Nie trzeba się dziwnie rozliczać, szukać gotówki i wysyłać przelewu, który się spóźnia 10 dni albo nigdy nie dochodzi. Każdy z nas pewnie był w podobnej sytuacji, kiedy upominanie się o swoje już jest uciążliwe. Tu sytuacja jest szybka i prosta a odbiorca od razu dostaje powiadomienie na swój telefon o wpłynięciu gotówki. Całośc trwa sekundy. Można się rozliczyć tuż przed zapłaceniem wspólnego rachunku. Lub przy planowaniu wspólnego wyjazu i kupnie biletów. Wpływ kasy jest natychmiast i nie ma mowy o zagubionych przelewach.
Pierwotnie miał służyć tylko do transakcji między osobami prywatnymi, ale się trochę rozrósł i coraz częściej zdarzają się już miejsca, w których można płacić Swishem, nawet w sieci.
Niewiele z poznanych przeze mnie osób Swisha nie ma. Zupełnie poważnie, zdecydowana większość ułatwia sobie życie za jego pośrednictwem. I tak, nadal czuję w powietrzu unoszące się wątpliwości. Jednak i tym razem mówię, coś za coś, prywata za wygodę. Jesli komuś nie pasuje, nie musi przecież używać.
Ja używam i sobie chwalę obie aplikacje. Ogromnie ułatwiają życie. Jeśli zamierzacie spędzić w Szwecji trochę więcej czasu niż wakacje, polecam się zaopatrzyć w obie, a Wasze życie będzie łatwiejsze i o ile prostsze bez stania w kolejkach.