Jeśli jesteś osobą, którą budzą ze snu pierwsze promienie Słońca i poranny brzask, nie przyjeżdżaj do Szwecji latem. Bowiem… nie poznasz tu białej damy, również nie znajdziesz białych kruków, a na pewno nie spotkasz straszliwej białej śmierci. Doświadczysz… białych nocy!
To fantastyczne zjawisko astronomiczne występuje późną wiosną oraz w lecie (łącznie to okres około trzech miesięcy, zależnie od regionu), w okolicach koła podbiegunowego. Mówiąc prosto, polega na tym, że Słońce co prawda chowa się za horyzontem, ale nie zachodzi na tyle nisko, by zapadła noc. Przechodzi zatem z wieczornego zmierzchu dość szybko do świtania. W dwóch słowach: jest jasno! Może nie tak jak za dnia, ale jednak na tyle, że widoczność zdecydowanie wzrasta i nawet zdjęcia zrobione telefonem są wyraźne, co widać na załączonym obrazku.

Świetlane apogeum przypada na koniec czerwca, czyli dokładnie wtedy kiedy większość Europejczyków świętuje początek kalendarzowego lata. Tak się składa, że najbliższy Nocy Świętojańskiej weekend obchodzony jest w Szwecji jako Midsommar. O hucznym celebrowaniu i popularności tego dnia jeszcze napiszę.

W czasie białych nocy nocne marki rozwijają swoją działalność a ranne ptaszki marudzą. Całość tego mechanizmu powoduje rozregulowanie cyklu dnia i nocy, bowiem jasność popołudniowa za oknem o godzinie 23:00 może wprowadzić w błąd i rozjechać z mocą walca drogowego wewnętrzny zegar dobowy organizmu.
Całe szczęście, należę do tych pierwszych i taki cykl wielce mi odpowiada. Aktywność umysłowa rozpoczęta przed północą może być spokojnie kontynuowana bez szkody dla wzroku. Dodatkowo, przy takiej aurze doskonale ćwiczy się jogę i medytuje, także polecam!
Nie ma jednak tego złego, wakacje tym samym pozwalają na czerpanie z widoków miast do późnych godzin nocnych, a i zwiedzanie o poranku można zacząć z pierwszym świergotem ptaków.
*Jeśli macie zdjęcia lepszej jakości prezentujące białe noce, koniecznie się podzielcie 🙂