Święta w szwedzkim kalendarzu, podobnie jak w polskim, są wolne od pracy. Zwane dniami czerwonymi (rödadagar, helgdagar), oficjalnie są niepracujące. Pozamykane sklepy, firmy. Zazwyczaj żadna instytucja nie świadcząca usług w sektorze medycznym, mundurowym, restauracyjnym etc. nie jest tego dnia otwarta, włączając większość muzeów.
Pracodawca nie może zażądać przyjścia do pracy w taki dzień. Ma prawo natomiast poprosić i koniecznie zaoferować podwójną stawkę, wtedy pracownik może ewentualnie zgodzić się na takie warunki. Odrzucenie jednak nie skutkuje żadnymi konsekwencjami w pracy i nie wolno zmuszać nikogo do wykonywania obowiązków związanymi ze stanowiskiem w rödadagar.
Oczywiście spotkałam się z opowieściami o wymaganiu stawienia się w taki wolny ustawowo dzień w pracy. Zazwyczaj są to Polacy, którzy przyjechali niedawno i nie chcą się narazić polskiemu pracodawcy lub też osoby, które pracują nielegalnie, na czarno. Tych pracujących w czerwone dni z własnej woli rozumiem. Jednak pozostałych warto uświadamiać, żeby ukrócić żerowanie na nieświadomym pracowniku.
Dziś też jest taki termin, Narodowy Dzień Szwecji. Upamiętnia odzyskanie przez Szwecję niezależności w 1523 roku, poprzez zerwanie unii kalmarskiej oraz niecałe trzysta lat później uchwalenie konstytucji obowiązującej prawie przez kolejne dwa wieki.
Szwedzi mają dość radykalne podejście do pracy jako takiej. Oprócz wolnego w czerwone dni, wyższa stawka obowiązuje w soboty i niedziele. Dodatkowo, należy się przerwa lunchowa, choćby się waliło i paliło, pracownik jest uprawniony do skonsumowania posiłku obiadowego w spokoju, ewentualnie wyjścia nań np. na godzinę. Z czego większość ludzi korzysta, stąd ruch w restauracjach i knajpach w godzinach 11:00-15:00 jest bardzo duży. Oprócz posiłku, obecny jest też zwyczaj fiki (o którym pisałam tutaj w ramach ciekawostki: https://przystanek59.com/2015/12/13/z-pamietniczka-imigranta/), czyli przerwy kawowej w towarzystwie ciacha, zazwyczaj kanelbulle.
Praca ma być pracą, nie niewolniczą harówką. Wynikają z tego sytuacje, które dla Polaków tu przyjeżdżających bywają dziwne, chociażby informacja telefoniczna w urzędzie, że w tym momencie jest nieczynne, należy dzwonić za godzinę. Pracując w Polsce zazwyczaj znalazłam w ciągu dnia chwilę żeby oszamać obiad, ale co to za jedzenie w biegu i z poczuciem winy, kiedy szef patrzy to na człowieka, to na zegarek, sygnalizując, że robota czeka… Tutaj tego nie ma.
Kalendarz czerwonych dni można znaleźć między innymi na tej stronie: http://www.kalender-365.se/helgdagar/2016.html