Szwedzki obiad

szwedzkiobiad001

„Zabierz nas na typowe szwedzkie jedzenie.”

Słyszę to, kiedy odwiedzają mnie znajomi z Polski. Problem w tym, że podstawowy jadłospis Szweda tradycjonalisty jest całkiem podobny to polskiego niedzielnego obiadu. Są oczywiście drobne różnice, ale dla nas, nie ma w tym jedzeniu nic szczególnie innego czy orientalnego.

Dodatkowo, już krytykując i jadąc po bandzie, sami Szwedzi wzruszają ramionami, kiedy się ich pyta o to, co jest typowe w szwedzkiej kuchni. Po chwili zastanowienia odpowiadają, że klopsiki. Tak, te które też można kupić w Ikea. Polskie jedzenie jest o wiele bardziej zróżnicowane, mamy różne regiony, które kultywują własną kuchnię. Stąd pyzy na Śląsku i w Wielkopolsce wyglądają całkowicie inaczej. Dania w naszym rejonie są też o wiele cięższe dla żołądka, dużo w nich mięsa, ziemniaków, kapuchy i po sytym prawdziwie polskim obiedzie człowiek musi swoje odleżeć jak ta bela, bo inaczej zapada w jedzeniową śpiączkę.

Wikingowie mają swoje typowe potrawy, kłopot w tym,

że od lat nie dbają o to, by zachować te dania w swoich domach na codzień, bo zwyczajnie zmienił się ich styl życia i ta cięższa, podobna do polskiej, kuchnia, już nie do końca odpowiada dbającym o zdrowie fit Szwedom. Poza tym, jak już wspomniałam, nie ma w tych daniach nic spektakularnego. Ziemniaki, mięsiwo, sosy, dodatki, jakieś zupki. Sami powiedzcie, zwyczajny standard na niedzielę. Jest jednak kilka ewenementów wśród typowych potraw, jak na przykład kiszone śledzie, o których kiedyś opowiem, przy okazji pisania o tych wyjątkach właśnie.

Dziś jednak chciałam przedstawić szwedzki obiad. Tak typowy, że bardziej nie mógłby być. Nie ma Szweda, który go nie jadł. Na potrzeby tego wpisu, można uznać, że to odpowiednik naszego niedzielnego schabowego. Takie danie jest nazywane nawet obiadem u babci… Bo żadna szwedzka babcia nie zrobi nic bardziej typowego na obiad niż to.

I w tej roli występuje Köttbullar med potatismos och lingonsylt (klopsiki mięsne z puree ziemniaczanym i borówką brusznicą). Zacznę może od końca, borówka w postaci między sosem, dżemem a surowizną, bardziej rodzaj marmolady  bez dodatków, z zastrzeżeniem, że owoc nie jest zmiksowana w żaden sposób, powinien mieć zachowany kształt. Puree z ziemniaków z kolei jest bardzo popularnym uzupełnieniem dań w Szwecji, zdarzyło mi się jeść nawet tortillę z puree… A mięsne klopsiki są zazwyczaj wieprzowe lub drobiowe. Dodaje się do tego sos, w zależności od upodobań, śmietanowy, pieczeniowy, ale zazwyczaj jest to jeden z tych jaśniejszych.

Tyle. Cały obiad. Nic skomplikowanego, prawda? Może dla Japończyków byłoby to wow, ale dla Europejczyków mieszkających niedaleko, jedzących podobnie, nie jest to nic specjalnego. Jeśli chcecie sobie zaserwować taki szwedzki obiad, to nic prostszego zrobić, lub nawet skoczyć do Ikea po klopsy i dżem z borówki brusznicy, dorzucić ziemniory i gotowe. Gratulacje, opanowaliście szwedzką kuchnię!

Nasi sąsiedzi z północy mogą zadziwiać smakami, które łączą, o czym już kiedyś pisałam przed świętami we wpisie Pepparkaka z serem i glögg na zapitkę, jednak jak wynika z tego co tu dziś wypociłam, kuchnia skandynawska nie odbiega tak bardzo od naszej rodzimej i można odnaleźć wiele wspólnych cech. O udziwnieniach, które jednak mogą szokować, w następnym Skaniedziałku!