Obsesja tygodnia #4 – palenie i muzykowanie

2.jpg

Ostatni tydzień uświadomił mi, dlaczego co roku o tej porze masa ludzi zamyka się w domach z powodu fatalnego samopoczucia i różnych chorób. W pracy coraz gorsze nastroje i pojawia się już oczekiwanie na święta w grudniu. Wszyscy snują się od kawy do herbaty.

Dni stają się coraz krótsze i zmierzcha już po 15:00. Chyba tylko studenci świetnie się bawią, bo oni zawsze mają okazję do świętowania.

Ocieplenie klimatu coraz bardziej daje się we znaki, mamy połowę listopada a pogoda jak na początku października kilka lat temu. Dzięki dobrego oświetleniu i nie najgorszej pogodzie właśnie, udało mi się złapać kilka ostatnich kadrów jesieni na zdjęciach.

Ostatni tydzień nie obfitował w obsesje, zwyczajnie za dużo na głowie. Kiedy ciagle coś się dzieje, człowiek nie ma czasu na myślenie.Jednak w takich martwych okresach ładuję baterie świeczkami, maseczkami, ciepłą herbatą i ciastkami zbożowymi.

DSC03452.jpg
Skubana nie chciała zapozować. Wiewiór.

Od zawsze kochałam świece miłością wielką, jednak dopiero w zeszłym roku zrobiłam porządny research na ich temat i dowiedziałam się, że tak przez wszystkich uwielbiane, wydzielają podczas spalania bardzo groźne związki i tak naprawdę powinniśmy ich unikać… I tu smuteczek, bo nie wyobrażam sobie życia bez świec. Na otarcie łez i pocieszenie, znalazłam zastępcze świece, których spokojnie można używać, bez świadomości trucia się i okadzania rakotwórczymi oparami. Polecam kupować te z wosku pszczelego (wykonywane naturalnymi metodami, jednak nie będą odpowiednie dla wegan czy osób rezygnujących z produktów pochodzenia odzwierzęcego) lub świece z wosku sojowego. Najbardziej szkodzi nam parafina, z której wykonywane są tradycyjne świece, dodatki do niej w postaci dziwnych barwników oraz ołów i inne niespodzianki, którymi nasączane są knoty. Warto zwracać na to uwagę przy zakupie. I trzeba też pamiętać, że prawdopodobnie żadne z kupionych przez nas świec nie będą stuprocentowo nieszkodliwe, więc nie można z nimi przeginać.

Obsesją ostaniego tygodnia była playlista na Spotify This is Kayah (klik!). Kocham jej głos i soulowe brzmienie. A żywiołowe utwory też ma całkiem zacne, co cała Polska przeca wie, także polecam. Co ciekawe, Kayah na swoim instagramie zapytała czy zdaniem jej obserwatorów brakuje tu pewnych piosenek, także jest szansa na dodanie kolejnych, bo póki co jest ich niewiele.

Pozostając w temacie muzyki, ostatnio gustuję w chillowych numerach, takich do relaksowania ciała i umysłu oraz takich, przy których łatwiej się skupić na nauce. Z tej ostatniej kategorii polecam playlistę Lo-Fi Beats (klik!) też na Spotify.

Jakie były Wasze obsesje? Listopad jest dla Was też miesiącem spadku formy?

DSC03408.jpg