Do diabła! – jak przeklinają Szwedzi

Dzisiejszy Skaniedziałek nie jest dla wegetarian, bo poleci mięcho! Dlaczego Szwedzi wzywają diabła i na ile sposobów? Jakich przekleństw używają publicznie? Oraz kiedy można zwyczajnie zarobić w pysk, bo nieopatrznie obrzuciło się kogoś okropnym wyzwiskiem? Przekleństwa po szwedzku – svordomar på svenska. 

devil-2028624_1280.png

Nasi północni zamorscy sąsiedzi wcale nie mają dużego zasobu przekleństw, powiedziałabym nawet, że do Polaków to nawet nie ma im co startować, bo tylko wzbudziliby śmiech. Tak, tak. Jedną z naszych wątpliwych chlub jest posiadanie ciągle poszerzanego słownika wyrazów obraźliwych i każdego rodzaju przekleństw. I proszę mnie źle nie zrozumieć, wcale mi to nie przeszkadza. Sama sporo przeklinam, jednak już używanie przysłowiowej kurwy jako przecinka, jest nawet dla mnie przegięciem, a szczególnie w co drugich drzwiach do bloku na tej samej ulicy. Jak to mówią, co za dużo to i świnia nie zeżre.

pexels-photo-1300361.jpeg

Wracając do Szwedów, ich zasób mięsiwa jest dość mały i stosunkowo niespopularyzowany, używają utartych kilku przekleństw, a reszta jest, bo jest. Przeklinają jak każdy naród, ale ogranicza ich własny, łagody dość język. Często można się spotkać też z tym, że przeklinają po angielsku. Fuck weszło do słownika i nie zamierza się wycofać. Mój wywiad środowiskowy zaowocował wysunięciem dwóch teorii dlaczego tak jest. Otóż, po pierwsze, w szwedzkiej telewizji filmy angielskie są tylko z napisami. Bajki zazwyczaj z dubbingiem. Nie działa tu instytucja lektora, a więc i filmy zagraniczne  ludzie przyjmują na surowo. Dodać trzeba, że zdecydowana większość Szwedów do mniej więcej 60 roku życia posługuje się angielskim w stopniu zadowalającym. Stąd, mając dostęp do bodźców zagranicznych, korzystają z nich również w przeklinaniu. Druga teoria mówi, że zwyczajnie, nie mają takiego łatwego i przystępnego w rzuceniu odpowiednika fuck w swoim języku, stąd zapożyczenie, bo skoro jest w innym języku, to nie jest to aż tak mocne przekleństwo, jest łagodniej traktowane i można sobie poużywać.

Ale do rzeczy. Zacznę od małego kalibru i łagodniejszych słów. Dziecko, które ich użyje wzbudzi trochę zniesmaczenie i ogólnie nie powinno przeklinać, ale są to mniej więcej słowa na poziomie polskiego kurde. Ostatecznie świat się nie wali i nie wywoła to ogromnej fali zgorszenia. Dodam tylko, że dosłowne tłumaczenie nie do końca oddaje wydźwięk konkretnych słów w mowie potocznej. W Polsce cholera to też choroba, ale mimo, że słowo jest neutralne jako termin medyczny, dzieci nie biegają w kółko wykrzykując je ciągle…

devil-29973_1280.png

Fanken – diabeł, diabełek. Dość infantylne przekleństwo. Babcia mogłaby tak zaklnąć w sklepie. Jeśli powie to dziecko, wzbudza raczej śmiech niż inną reakcję.

Sjutton också (czyt. hutton okso) – dosłownie oznacza siedemnaście również. A w użyciu można traktować to jako odpowiednik niech to! lub do diabła z tym.

Fy fasiken, fy farao (fuj faraon? nie mam pytań), fy skjuttsingen – coś fuj, złe. Wagi lekkiej przekleństwa wyrażające irytację lub zdenerwowanie. Słowo fy jednak samo w sobie, bez dodatku, nie ma żadnego znaczenia.

Jäklar (czyt. jeklor, jeklar) – diabeł. Tak, tak, będzie sporo diabłów w tym wpisie. Diabeł, tyle, że ze zmienioną w środku wyrazu literą. Podobnie jak w Polsce niektórzy używają kuźwa, zamiast kurwa. Zmiana litery powoduje, że nie ma tak negatywnego ładunku. Osobiście nie znoszę kuźwa

Attans – piekło. Też mniejszy kaliber, choć raczej nikt nie używa.

Helvete – piekło. I tego akurat używa się często, bardzo popularne, nie bardzo wulgarne. Można użyć w zdaniu, np. żeby ten stół posłało do piekła albo jako osobne wykrzyknienie.

Satan – szatan. Rzadko używane.

Vad fan – do diabła, co do diabła. Bardzo popularne, powiedziałabym w top 5. Związane ze specyficznym wzdychaniem. Ugh… vad fan?

Förbaskade – głupi, durny. Używane zazwyczaj w stosunku do przedmiotu w celu wyrażenia frustracji, np. kiedy się o coś uderzymy, najczęściej obwiniamy tę rzecz, nie siebie przecież, oczywista oczywistość: głupi kubek, durny stół.

Skit – gówno. Średni kaliber.

devil-33929_1280.png

Przechodzimy powoli do tych cięższych arsenałów. Półka, z której dziecko, nastolatek w towarzystwie rodziców już nie sięgnie. Efekt jest taki jakby powiedziało po polsku jebać. Czyli niefajny.

Jävlar, djävlar (czyt. jevlar) – diabeł. Polski odpowiednik to znów do diabła, ale już brzmi groźniej i niefajnie.

Fan – diabeł. I tu mamy gwiazdę wieczoru, najpopularniejsze przekleństwo. Wydźwięk i popularność na poziomie kurwa. Diabeł sam w sobie ma ileś synonimów, ale ten konretny ma już bardzo negatywny wydźwięk i choć można usłyszeć to słowo bardzo często, podobnie jak w Polsce k…, nie jest to synonim dobrego smaku w towarzystwie.

 Förbannade – zjebany. Podobnie jak Förbaskade, używane w stosunku do przedmiotów, ale tu natężenie ładunku emocjonalnego jest zauważalnie większe.

man-couple-people-woman.jpg

I dodarliśmy do kategorii, za którą można zarobić. Ktoś może nam za to w ryj dać może dać. Są to słowa bardzo obraźliwe i nigdy nie powinno się ich używać w miejscach publicznych, budzą zgorszenie i tak jak wspomniałam, można dostać po pysku na wakacjach. Lepiej jednak takie słowa znać, wtedy przynajmniej wiemy, czy ktoś nas obraża, myśląc, że nie rozumiemy, bo np. rozmawiamy przez telefon w innym języku. W ogóle sądzę, że krótka lekcja przekleństw z państwa, do którego jedziemy, jest dość istotna, żeby nie dać plamy i nie przejęzyczyć się na coś okropnego oraz, żebyśmy nie dali sobą pomiatać.

Kuk – kutas. Bardzo obraźliwe. Nigdy nie słyszałam, żeby ktoś kogoś tak nazywał przy mnie. Ciężko, bo rozmawiając o gotowaniu można się ciut ciut pomylić. Kucharz po szwedzku to kock. I to z kolei z angielskiego (cock) oznacza męskie przyrodzenie oraz koguta. I weź tu bądź mądry.

Fitta – pizda. Jest w Sztokholmie dzielnica, która nazywa się Fittja. Uwaga na przejęzyczenia. Wystarczy, że spojrzy się przelotnie na kogoś mówiąc fitta zamiast Fittja i rozróba gotowa.

Kuksugare – obciągacz. Podobnie jak w pierwszym przypadku, okropnie obraźliwe.

Gå knulla dig själv  (czyt. go knulla dej hłelf) – idź się pieprzyć. To należy do kategorii wagi ciężkiej, ale np. już pytając kogoś czy chce z nami knulla, nie jest to obraźliwe, choc nadal dośc brzydki wyraz. Facet może zapytać swoją dziewczynę czy chce z nim knulla, to co prawda raczej nieeleganckie, jednak może być użyte w sytuacji, kiedy chodzi o ostry seks i pytanie o niego.

Jest jeszcze opcja łączenia przekleństw, żeby spotęgować ich wydźwięk, ale my Polacy mamy w tym wprawę, więc podam jedynie dwa przykłady. Z tych, które tu dziś wybrzmiały te są najgorsze. I dostać za nie można nie tylko po pysku: din jävla fitta (twoja piekielna pizda, ty piekielna pizdo), din jävla kuksugare. I szczerze, nie polecam wypróbowywania ich w przestrzeni publicznej.

Jak pisałam wcześniej, warto znać i wiedzieć dla świadomości jak ktoś o nas mówi, czy nas nie zaczepia. I ciekawostką jest też to, że pewnie zauważyliście, jak wielu diabłów przywołują Szwedzi na codzień. Synonimów oznaczających gościa z rogami jest bez liku, nie wymieniałam wszystkich, bo zrobiło by się nudno. Jednak trzeba przyznać, że to do niego najczęściej odwołują się ludzie przeklinając, czy to łagodnie, czy bardziej soczyście.

Funny-quote-Swearing-isnt-necessary
to wisi na mojej lodówce…

Jakież to słowo ma w sobie tyle ładunku emocjonalnego i frustracji zarazem co ulubione przekleństwo? Nie ma się co wybielać i czarować publikę, przeklina prawie każdy. Byle nie do przegiecia pały, bo jak wspomniałam już na początku, ta świnia, no nie zeżre, no. Podzielcie się swoimi ulubionymi, wyrzućcie trochę mięcha w komentarzach!*

Muszę już kończyć, vad fan

*Jakież to mało poprawne politycznie. Moje to: jebać i pierdolę.